Kto nie kocha lata. Wreszcie mamy ciepełko tak długo wyczekiwane. Każde zwierzę kocha słońce. Kiedy tylko wiosną pojawiają się pierwsze promienie psy chętnie wylegują się na trawniku i chcą częściej, tak jak i my przebywać na zewnątrz. Marzymy wtedy o wyjazdach nad wodę, na wakacje czy o długich leśnych wędrówkach. O ile my nie mamy na sobie grubej warstw ubrań o tyle psy już tak. No może nie wszystkie. Ja mam staffiki, które nie mają podszerstka, a jednak mimo wszystko zwalają z siebie sierść. Czasem mam wrażenie, że wręcz w kilogramach. Co zrzucają z siebie Samoyedy czy Huskie? Mogę się domyślać :)
Jednak ze słońcem i latem wiąże się kilka zagrożeń dla naszych psiaków. Jednym z najbardziej niebezpiecznych jest udar cieplny. Udar jest stanem przegrzania organizmu, który nie musi wystąpić jedynie kiedy pies leży na pełnym słońcu. Dlatego często bywa przegapiony przez właściciela. Dlaczego?
Dlatego, że udar jest niczym pędzący pociąg. Często pies wręcz sam zachęca nas do zabawy. Bawimy się z nim jak nam się wydaje w cieniu i chłodzie. Nie świeci na nas pełne słońce, a temperatura nie przekracza nawet 22 stopni. Pies chętnie biega i przynosi zabawkę. Wszystko wydaje się w porządku, choć psiak zieje i daje radę się wentylować. Jest radosny i sam zachęca nas do powtórek. Jednak udar bywa podstępny. Podgrzany do pewnej temperatury organizm psa w pewnym momencie nie daje już rady i dalej wszystko leci już jak lawina, a zatrzymanie procesu jest bardzo trudne.
Skutki przegrzania występują natychmiast. Nagle pies zaczyna słaniać się na nogach, mocno ziać, obficie się ślinić. Jego błony śluzowe staja się mocno zaczerwienione, mogą wystąpić wymioty. I to jest znak, że nie jest już dobrze. Często już sam wysiłek i ruch mogą taki proces wywołać.
Prawidłowa temperatura ciała psa wynosi od 37,5 do około 39,2 stopni. Przy udarze często sięga ponad 40,5 stopnia. Dodatkowo szczenięta czy podrostki oraz psi seniorzy są bardziej narażeni na skutki przegrzania. Nie oszukujmy się, kto zabiera ze sobą termometr na wypady z psem nad wodę? Dlatego zanim wyjedziemy dobrze zaplanujmy psią torbę i przemyślmy także temat zapewnienia psu choćby odrobiny cienia.
Jak więc sprawić, aby ciepłe, przyjemne dla nas dni nie były Spartą dla naszego psa? Warto zaopatrzyć się w kilka niezbędnych gadżetów, a lato stanie się przyjemne, a nie tylko znośne dla Twojego psa.
1. Mata chłodząca - to świetne rozwiązanie na gorące dni. Mata ma powierzchnię łatwą do czyszczenia. Wewnątrz znajduje się specjalny żel chłodzący. Możesz wcześniej włożyć matę do lodówki czy to takiej w domu czy takiej przenośnej, w której często transportujemy jedzenie na piknik czy do torby termoizolacyjnej po wcześniejszym schłodzeniu maty. Z pewnością po rozłożeniu jej będzie ona chłodniejsza. Nie ma jednak takiej konieczności. Mata jest o tyle fajnym rozwiązaniem, że chłodzi się sama. Wystarczy, że psiak przemieszcza się po niej co jakiś czas, a odkryte powierzchnie maty pomagają się jej chłodzić. Możesz też co jakiś czas zanurzyć matę w chłodnej wodzie jeśli masz do niej dostęp, aby szybciej uległa ona ochłodzeniu i gotowe. Przyznam Wam się, że kiedy ja jeżdżę na wystawy od wiosny do jesieni zawsze mam ze sobą maty i naprawdę jestem z nich zadowolona. Spełniają one moje oczekiwania więc polecam je naprawdę szczerze. Zwłaszcza kiedy nie mamy możliwości czy zwyczajnie nie możemy schłodzić psa na mokro.
2. Alternatywą dla maty jest ręcznik. Ręcznik zanurzony w chłodnej wodzie i położony czy to na głowie czy na ciele psa daje naprawdę efekt ulgi. Oczywiście trzeba moczyć go czy schładzać dość często, aby był chłodny, jednak już samo zamoczenie nim sierści psa przynosi ulgę. Zwłaszcza kiedy masz psiaka bez podszerstka i wilgoć czuje on od razu na skórze. Warto aby taki ręcznik był z mikrofibry. Wtedy mokry jest znacznie lżejszy, ale łatwiej jest go także utrzymać w czystości i łatwiej się dopiera oraz szybciej schnie.
3. Miska. No myślę, że każdy wie, że miska to element niezbędny. Nie ma tu znaczenia czy leżymy na plaży czy chodzimy po lesie. Miska to niezbędny gadżet, który poza sezonem zimowym kiedy leży śnieg mam zawsze przy sobie. Najlepsze miski to miski składane. Zajmują najmniej miejsca i można dopasować je do rozmiaru psa. Łatwo się je myje, doczepisz je choćby do paska czy plecaka, a są niezastąpione.
Warto mieć ich kilka. W aucie, w plecaku i warto mieć je na swojej liście "to go", aby o nich nie zapominać. Sama mam ich niezłą kolekcję, głównie przez moja sklerozę ;). Podczas kilku wyjazdów na wystawy zwyczajnie zapominałam ich wziąć z domu. Na szczęście na wystawie zawsze mam możliwość kupienia jakiejś na szybko, stąd mam ich kilka. Nauczona doświadczeniem umieściłam je więc w miejscach gdzie nawet kiedy ich zapomnę będą pod ręką. W plecaku podróżnym, w aucie, przy torebce którą najczęściej zabieram kiedy idę na spacer z psami, a teraz już w psiej torbie i kontrolnie na iście "to go" (kliknij poniżej i pobierz listę TO GO dla swojego psa. Kieruj się podpowiedzią lub wypełnij ją sam wg potrzeb Twojego psa)
4. Zabawki chłodzące. To wynalazek ostatnich lat , który także lubię. Moje staffiki to psy, które szybko rozbrajają każdą zabawkę więc takie zabawki daję im pod kontrolą. Zauważyłam jednak, że są mniej niszczone kiedy do wody wlewanej do środka dodam coś słodkiego, np. nieco soku z arbuza lub napoju aloesowego. Oczywiście rozcieńczam go mocno w wodzie. Pies nie potrzebuje intensywnego smaku słodkiego, wystarczy naprawdę odrobina, a taki rarytas staje się naprawdę pyszny i zachęca do lizania, a nie gryzienia.
Taka zabawka ma otwory, przez które woda dostaje się do środka, a potem topniejąc przynosi ulgę psu i może być przez niego zlizywana. Przy okazji nieco go nawadniając. Przygotuj miskę z wodą, możesz do niej dolać nieco soku a arbuza lub napoju aloesowego. Zanurzasz w takim roztworze zabawkę, aby płyn wlał się do jej środka. Następnie wstaw ją do zamrażarki, poczekaj aż zamarznie i gotowe. Podobnie działają zabawki, które mają w sobie już wodę. Je wystarczy tylko zamrozić i gotowe. Nie ciekną, a jedynie woda skrapla się na ich powierzchni.
Rozwiązanie takie jednak należy przemyśleć. Warto więc zabawkę przygotować wcześniej. Dobrze jest mieć tego typu gryzaków kilka. Wtedy możemy stosować je zamiennie, kiedy jedna się dopiero mrozi, inna jest już gotowa. Po drugie jeśli bierzemy taki gadżet ze sobą trzeba mieć go w czym transportować, aby nie rozpuścił się i aby woda z niego nie wyciekła. Ja do tego używam torby termicznej i wkładów mrożących także wcześniej zamrożonych. Daje radę spokojnie w podróży nawet dwie godzinki.
Moje psy kochają tego typu lizawki. Maja zajęcie na dłużej, a żucie pomaga im rozładować napięcie. A że mam 5 psów i często jeżdżę z trzema z nich to zabawek takich mam ponad 10. Cóż to już stado :)
Co jeszcze mieć ze sobą warto?
- parasol przeciwsłoneczny. Nie wszędzie jest cień, ale warto go zapewnić psu. Nie musisz mieć długiego kija. Dla psiaka wystarczy nawet parasol oparty o podłoże, byle miał jak pod niego wejść i zapewnić sobie cień.
- torba termiczna. Włożysz do niej mokre i zimne ręczniki, schłodzoną matę czy gryzaki chłodzące.
- wkłady do zamrażania do torby izolacyjnej lub lodówki podróżnej. Warto je mieć, by utrzymać zimno zabawek jak najdłużej
- pusta butelka lub wiaderko. Czasem przydaje się do przetrzymywania zimnej wody jeśli jej źródło jest nieco od nas oddalone. Dolewka do miski lub zapas do schładzania psa
- obroża i smycz dla psa na zapas. Nigdy nie przewidzisz wszystkiego. Czasem warto się zabezpieczyć w razie w.
Jak widzisz pewnie teraz trzeba cały ten bałagan, mokre a i czasem brudne ręczniki gdzieś włożyć. Ja wracam z nimi do domu też w torbie termo. Nie lubię zagracać auta zbędnymi rzeczami, a taka torba spełnia swoje zadanie w obie strony. Chłodzi i zapewnia świeżość, a potem może służyć jako opakowanie na mokre i brudne rzeczy. Jest szczelna, a po powrocie łatwo ją umyć.
Warto także pamiętać, że jeśli wybieramy się na cały dzień czy nawet weekend warto mieć dla psa coś na zakąskę. Smaczki, lekkie, naturalne gryzaki czy nieco karmy. Ze smaczkami nie szalej jednak za mocno, a na drogę nie bierze karmy innej niż tej, której używasz na co dzień, bo gastrostress może wywołać niepożądane niespodzianki u Twojego psa.
Dawka jedzenia wzmocni psiaka i pomoże mu się zregenerować. Pamiętaj jednak, że jedzenie najlepiej po takim dniu podać mu wieczorkiem, w cieniu i nie po intensywnej zabawie. To ma być regeneracja, a nie dodatkowe obciążanie dla jego organizmu.
Nie uciekaj jednak jeszcze. Poświęć kilka chwil dłużej, bo teraz chcę Ci napisać o tym co jest ważne.
Nigdy w ciągu ciepłego dnia nie uprawiaj intensywnego ruchu ze swoim psem. Jeśli temperatura jest powyżej 23 stopni zwyczajnie odpuść choćby spacer dłuższy niż siku czy 2-ka. Nie warto ryzykować, nie myśl, że cień drzew sprawi ulgę psu, który jest mocno zziany. Pies nie ma gruczołów potowych. Wentyluje się jedynie przez swoją paszczę i opuszki łap.
Pamiętaj także, aby w gorące dni nie spacerować po chodniku, aswalcie czy piaszczystej plaży gdzie rozgrzane podłoże może mocno poparzyć opuszki Twojego psa. Takie spacerki zarezerwuj na wczesny poranek lub późny wieczór
Staraj się zawsze zapewnić swojemu psu cień, choćby pod parasolem plażowym, ale jednak cień. Psy uwielbiają się opalać. Wiem to z autopsji. Jednak po kilku chwilach na słońcu muszą mieć gdzie się przed nim schować.
Ważne jest także to, aby nigdy nie schładzać psa szokowo. Kiedy widzisz, że zieje i ma ewidentnie dość, nie wnoś go do zimnego stawu czy morza, ani nie każ mu się w nim zanurzać kiedy tego nie chce. Byłby to dla niego za duży szok termiczny. Lepiej zabierz go w cień, zamocz ręcznik w chłodnej wodzie i połóż go na psie. Możesz schładzać głowę czy boki oraz plecy psa, nigdy jednak nie kładź zimnego ręcznika na jego brzuchu. Zimno może wywołać szok jego narządów wewnętrznych, które są tuż pod skórą i z pewnością może mu to zaszkodzić.
Miska z wodą musi być zawsze dostępna dla Twojego psa. Często ją płucz i podmieniaj w niej wodę, a nie tylko ją dolewaj, gdyż pies pijąc w upalne dni kiedy zieje i wydziela więcej śliny płucze niejako w niej także swój pysk. Chyba nie chcesz aby pijąc wodę pił także swój paszczowy glut. Weź dodatkową butelkę plastikową czy skorzystaj z wiaderka swojego dziecka jeśli je masz, aby mieć czym dolać wody czy zamoczyć w niej ręcznik jeśli jej źródło jest oddalone na tyle, że psiak sam nie podejdzie i nie napije się z niej.
Cóż nieco się rozpisałam jednak warto przy okazji każdego wyjazdu skupić się na swoim psie tak samo jak skupiamy się na sobie. Niech Wasze wyjazdy będą przyjemne nie tylko dla nas, ale i dla naszych psów. Jeśli jednak uważasz, że to za wiele wysiłku może lepiej zostaw psiaka w domu? Prześpi pewnie większość czasu czekając na Ciebie, ale dzięki temu z pewnością zachowa zdrowie.
Jeśli interesuje Cię psia tematyka zapraszam Cię także na mojego osobistego bloga, gdzie dowiesz się więcej o mnie, mojej hodowli i moim stadzie. Zapraszam :)